www.sprawiedliwe.fora.pl -

Forum www.sprawiedliwe.fora.pl Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Śmierć.

Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.sprawiedliwe.fora.pl Strona Główna -> Filozofia, trudne tematy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Wronia
Oceniająca




Dołączył: 08 Lis 2009
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:32, 17 Lis 2009    Temat postu: Śmierć.

Tradycyjnie. Jak chcecie umrzeć, czy się boicie, wasz stosunek do tematu, z czym wam się kojarzy, czym dla was jest, czy bylibyście w stanie oddać życie za kogoś lub w obronie czegośtam?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

czarna_meva




Dołączył: 14 Lis 2009
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Anywhere
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:48, 17 Lis 2009    Temat postu:

Wielkich wymagań nie mam. Nie chcę umierać na raka ani na inną chorobę przewlekłą, raczej z nagła.
Mogła bym umrzeć na froncie albo w jakiejś katastrofie i najlepiej zadając jak najmniej bólu bliskim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Krwawa
Oceniająca




Dołączył: 09 Lis 2009
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malbork
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:20, 17 Lis 2009    Temat postu:

Byłabym w stanie oddać życie za większość członków mojej rodziny, mogłabym się jednak wahać. Bez wahania umarłabym zaś za mojego przyjaciela, którego kocham miłością braterską i tą braterską mniej. Jest dla mnie jak brat, syn, ojciec i kochanek - gdybym go straciła, to jakbym pół siebie zgubiła.
Jak chciałabym umrzeć - nie wiem, ale chciałabym być na to przygotowana: zdążyć pożegnać się ze wszystkimi i każdemu coś powiedzieć, jeśli nie osobiście, to na przykład w testamencie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krwawa dnia Śro 0:05, 18 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Czekoladka
Administrator




Dołączył: 08 Lis 2009
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:59, 19 Lis 2009    Temat postu:

Byłabym w stanie oddać życie za kogoś życie, jednak musiałabym się nad tym zastanowić. Mówić, a czynić to dwie różne rzeczy. Nie wiem jakbym się do końca zachowała, gdybym miała teraz oddać za kogoś życie, chociaż jeszcze nie zdążyłam tak na prawde niczego przeżyć, zaznać.. Nie wiem poprostu nie wiem... na takie poświęcenie byłoby mnie stać chyba jedynie dla mojej mamy i rodzeństwa. Tak sądzę.

Jesli miałabym umrzeć w jakiś katastrofie albo jakby ktoś miał mnie zabić to chciałabym, żeby było to szybko. Na pewno nie chciałabym umrzeć na raka albo podobną chorobę... powolne zbliżanie się do śmierci... nie tego bym nie chciałą.
Jedyne co wiem w tym temacie na 100%, to, to, że chciałabym mieć przed śmiercią możliwośc pożegnania się z bliskimi, jak nie przez rozmowę to np. list.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wronia
Oceniająca




Dołączył: 08 Lis 2009
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:06, 20 Lis 2009    Temat postu:

Śmierć zawsze mnie fascynowała. To temat z którym byłam blisko, byłam nim zawsze zainteresowana. I pisać o niej uwielbiam, w większości moich wierszy pojawiał się jej motyw, taka monotonność. Ale za każdym razem wychodziło inaczej i to lubiłam w mojej pseudo-poezji. [czas przeszły ze względu na to, że na razie dałam sobie spokój z wierszami].

Wybranie jednego sposobu w jaki chciałabym umrzeć jest dla mnie problemem. Trudno tak wybrać, bo każdy ma swoje niedogodności.
Na pewno nie samobójstwo, decydowanie o swoim życiu w ten sposób nie należy do moich potrzeb, nie chcę się poddać, nie chcę stracić czegoś ważnego co mogę przeżyć.
Morderstwo? Nie, bo to nic przyjemnego, i do tego strasznie niespodziewane. Ale gdybym miała zostać zamordowana pragnęłabym dowiedzieć się przed śmiercią kto jest tego sprawcą.
Na pewno już wolałabym wypadek, bo morderstwo to nie koniec mojego życia - ale koniec czyjejś "dobrej" w moim przekonaniu drogi, a może i koniec kolejnej ofiary owego kogoś.
Choroba? Ciekawa by była taka, że bym wiedziała, że zostały mi np. trzy miesiące życia. Mogłabym zrobić to co pragnę, pożegnać się, porozmawiać ze wszystkimi, nie sprawić nikomu bólu.
Dłuugie czekanie na śmierć, która nie wiadomo kiedy nadejdzie, wszelkie męczarnie - nie. Nie choroba, która przykuwa do łóżka na wieki wieków amen.
Oddać życie za kogoś bym mogła. Jeśli w słusznej sprawie oczywiście. Za ojczyznę w razie wojny wolałabym walczyć niż stać w miejscu.

Na pewno chciałabym zostawić dla każdego kto jest dla mnie w jakiś sposób ważny po liście. Ale nie chcę tego robić teraz, bo nie chcę spisywać młodości na straty. Wiem to głupie.
Ale generalnie nie boję się śmierci, choć chciałabym przeżyć więcej niż przeżyłam dziś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Agata
Oceniająca




Dołączył: 12 Lis 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:03, 22 Lis 2009    Temat postu:

W wyobraźni już tyle razy widziałam swoją śmierć, umierałam na tak wiele różnych sposobów, że trudno byłoby mi to zebrać w słowa, nie pomijając połowy wizji.
Chciałabym umrzeć śmiercią bohaterską, to oczywiste. Skoro za życia nikomu się nie przydałam i byłam śmieciem, zerem, to chociaż śmiercią chciałabym to wynagrodzić. Fajnie byłoby poczuć, choć na chwilę, że jest się potrzebnym i podbudować trochę swoją samoocenę. Nawet, jeśli zaraz miałabym umrzeć.

Strzelanina w budynku, psychopata z bronią celuje do ludzi w nim uwięzionych. Strzela, po czym ma na celowniku obcego mi człowieka. Zasłaniam go swoim ciałem i wykrwawiam się, słuchając podziękowań.

Ruchliwa ulica. Ciężarówka nagle skręca w stronę przechodzącego dziecka. W ostatniej chwili udaje mi się odepchnąć je, ale sama ginę pod kołami samochodu.

Pożar w szkole. Podczas ewakuacji orientuję się, że nigdzie nie ma mojej przyjaciółki. Wracam, chociaż wszyscy krzyczą na mnie i próbują powstrzymać. Kiedy wracamy, jestem tak poparzona, że lekarze wprowadzają mnie w stan śpiączki klinicznej, z której nigdy już się nie wybudzę.

Nie chciałabym oddać życia walkowerem, ale samobójstwo jest fascynujące. Ubrana w czarną suknię i z białą różą w dłoni udaję się na polanę. Piórem na pergaminie piszę list pożegnalny, podcinam żyły. Piszę, że wybaczyłam, ale dłużej tak nie potrafię. Strzelam jakimś zajebistym cytatem i na koniec pozostawiam tytuł jakiejś piosenki, pewnie byłaby to Deep Purple - Child in Time. Umieram.
Mogłabym skoczyć z mostu, ale nie chciałabym, żeby moi bliscy musieli oglądać mnie tak zmasakrowaną. I opcja zeskrobywania mnie z betonu też jakoś średnio mi odpowiada, Ta sama sytuacja z kulką w głowie - nie wyobrażam sobie ich reakcji, kiedy zobaczyliby moją postrzeloną głowę. Ale mogłabym się zaćpać, też fajnie.

Chciałabym umrzeć za poglądy, ideę. Tak, żeby przysłużyć się w pewien sposób ludzkości, najlepiej ścięta na gilotynie. Zawsze mnie zastanawiało, jak to jest - podobno żyje się jeszcze kilka sekund.
W grę wchodzi jeszcze jakieś romantyczne samobójstwo, kiedy umieram wraz z ukochanym, patrząc jednocześnie, jak uchodzi z niego życie. Nigdy za to nie wybrałabym powieszenia, utopienia, uduszenia, zakatowania, poćwiartowania za życia i czegoś wymagającego dużej ilości odporności na ból, bo ja fizycznie jestem słabiutka. Psychicznie zresztą też, ale to inna sprawa.

jeny, ja naprawdę mam w tej główce nieźle narąbane. mam jeszcze dokładne wytyczne co do mojego pogrzebu, jest zaplanowany co do ostatniego szczególiku.


edit: chciałam dopisać, że i tak umrę na raka piersi, szyjki macicy, płuc albo skóry i będzie to bolesna droga do śmierci, a moje plany pójdą się kochać. to tyle.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Agata dnia Nie 14:11, 22 Lis 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wronia
Oceniająca




Dołączył: 08 Lis 2009
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:50, 22 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
Podcinam żyły, piórem na pergaminie piszę list pożegnalny.

chyba na odwrót ;D.

a tak serio. to ciekawe masz Agata wizje.
ale tak to jest, że w sumie każdy chciałby umrzeć w jakiś niesamowity sposób, zostać po śmierci bohaterem, a udaje się bardzo nie wielu, i większość umiera, na takie sposoby jak napisałaś na dole..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Diana
Oceniająca




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: się biorą dzieci?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:54, 22 Lis 2009    Temat postu:

Moja śmierć? Cóż, jestem optymistka i staram się nie myśleć o takich rzeczach. Memento mori zostawię na później.
Skłamałabym oczywiście, gdybym nie powiedziała, że nigdy nie myślałam o najlepszym sposobie umierania. Jak już ładnie ujęła Wronia- każdy chciałby umrzeć jako bohater, jednak nie wszyscy mogą.
Ja chciałabym umrzeć młodo. Wiem, że to straszne, ale jeśli umierać, to tylko śmiercią nagłą i bezbolesną. I młodą. Po co mam na starość męczyć się, być schorowana i nieszczęśliwa?
Prawdopodobnie i tak umrę an cukrzycę, toteż... Pomarzyć zawsze można:D
PS. A jak zginę w wypadku, będę szczęśliwa. Moje organy ocala życie komuś innemu. W portfelu, tuz obok dowodu, legitymacji i biletu miesięcznego, nosze kartę z oświadczeniem woli. Hura!:D

Nie no, nie umieram jeszcze dziś! Strasznie smutny temat, no!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Agata
Oceniająca




Dołączył: 12 Lis 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:08, 22 Lis 2009    Temat postu:

Wronia napisał:
Cytat:
Podcinam żyły, piórem na pergaminie piszę list pożegnalny.

chyba na odwrót ;D.

zależy jak na to spojrzeć. ile trwa wykrwawienie? pisanie listu pożegnalnego na pograniczu życia i śmierci brzmi zachęcająco, a ewentualność, że mogłabym nie zdążyć go skończyć jakoś mnie kusi. chociaż, z drugiej strony, nie chciałabym pominąć niczego istotnego... no dobra, niech będzie na odwrót.
ale nie, nie planuję samobójstwa. xD wierząca jestem, także nie mogę.

i Diana mi coś przypomniała - moje organy mają być oddane potrzebującym, skoro mi miałyby się już nigdy nie przydać. i chciałabym być pochowana bez serca, przeraża mnie to, że lekarze mogliby orzec zgon, a ja obudziłabym się te parę metrów pod ziemią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Krwawa
Oceniająca




Dołączył: 09 Lis 2009
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malbork
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:25, 22 Lis 2009    Temat postu:

Ciekawe pomysły, Agato.
A zatem uważacie, że oddanie za kogoś życia nie jest samobójstwem?
Bo według mnie jest. Właściwie, jeśli się tak nad tym zastanowić, każda śmierć jest samobójstwem. Życie też jest samobójstwem - przez cały swój żywot umieramy.
Samobójstwo może być szlachetne, egoistyczne, w dobrej wierze, bezcelowe, "naturalne" - ale nadal nim pozostaje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Agata
Oceniająca




Dołączył: 12 Lis 2009
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:26, 22 Lis 2009    Temat postu:

Krwawa napisał:
Ciekawe pomysły, Agato.
A zatem uważacie, że oddanie za kogoś życia nie jest samobójstwem?
Bo według mnie jest. Właściwie, jeśli się tak nad tym zastanowić, każda śmierć jest samobójstwem. Życie też jest samobójstwem - przez cały swój żywot umieramy.
Samobójstwo może być szlachetne, egoistyczne, w dobrej wierze, bezcelowe, "naturalne" - ale nadal nim pozostaje.

Niby racja, ale znając relację ludzi, którzy narażali życie, ratując kogoś, mam trochę inny punkt widzenia. Podobno nie myśli się o tym, że zaraz można zginąć i lepiej byłoby stać i się gapić jak ostatni frajer, tylko, iż czyjeś zdrowie jest zagrożone i przydałoby się mu pomóc. Śmierć w wyniku czegoś takiego nie jest celowa, w przeciwieństwie do takich, którzy zrzucają się z wieżowców. To trochę tak, jakby samobójcą nazwać człowieka, który wypadł z okna - przecież sam na ten parapet wlazł, a że się przechylił, to już jego problem. Jak w drodze do Biedronki pierdolnę się głową w znak drogowy i umrę, to też nie będzie samobójstwo, ale wypadek, chociaż sama go spowodowałam.

A tak nawiasem, to mam postanowienie. Chcę umrzeć tak, żeby nie trafić na listę laureatów nagrody Darwina.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Aniss




Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Okolice Szczecina
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:35, 23 Lis 2009    Temat postu:

Często się mówi, że "Ja to bym na jego miejscu za ojczyznę umarła, a on to tylko tak stał i się gapił, jak giną niewinni". Jakie to bohaterskie, prawda? Tylko nikt nie myśli wtedy, że on ma rodzinę, dziecko w drodze, żonę z rakiem piersi, masę kredytów do spłacenia, a jak go zabraknie, to rodzina na pewno zginie z głodu czy coś w tym stylu.
Nie wiem, w jaki sposób chciałaym umrzeć.
Nie na wojnie, bo jest bezsensowna. Agresja płynie litrami w zamulonych rzekach, przerażone dzieci wyglądają przez szyby swoich domów i czekają, aż na nich spadnie bomba lub zostaną zabrani do obozów koncentracyjnych.
Nie za przyjaciół, bo takowych nie posiadam. Poza tym później oni musieliby jakoś się odwdzięczyć, możliwe, że moja rodzina obarczyłaby ich winą za moją śmierć.
Na pewno chciałabym zdążyć. Poznać świat i ludzi mnie otaczających. Zdążyć się pożegnać, wyspowiadać i zapisać w testamencie tych kilka rzeczy, które do mnie należą.
Nie chcę nikogo pozostawić po sobie. Dzieci ani wnuków, choć to nie oznacza, że gdybym dowiedziała się, że mam raka, zwołałabym posiedzenie rodzinne i wszystkich ich po kolei otruła, zagazowała czy pomordowała. Każdy ma prawo do życia, ja nigdy nie chciałam mieć władzy absolutnej.
Rak jest dla mnie ostatecznością. Z jednej strony raczej zdążyłabym z większością wyżej wymienionych, z drugiej nie mam aż tak mocnej psychiki, by przejść przez to z podniesioną głową.
Nigdy nie chciałam tworzyć żadnych scenariuszy, wolę zajmować się czymś na bierząco, nigdy raczej nie martwię się na zapas.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

smirek




Dołączył: 27 Mar 2010
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:06, 29 Mar 2010    Temat postu:

cóż, ja mam ułożony biznesplan na całe życie. po osiemnastce zamierzam się jak najszybciej wyoprowadzić z domu, gdziekolwiek, byle nie tu, pójść na studia - polonistyka i architektura - i cieszyć się życiem. zrobić wszystko, na co mam ochotę, polecieć do wymarzonego kraju, kochać się z wymarzonym facetem w ciemnej uliczce francuskiego miasta i inne tym podobne, co mi tylko na myśl przyjdzie. i nie zamierzam dożywać trzydziestki, bo jakoś przed, jak zrobię wszystko, co będę chciała, to się zabiję.
i nastanie ciemność, dodaje Głos.
dokładnie. będzie nicość. mnie już nie będzie. i zajawa! ^ ^
czy oddałabym życie za przyjaciela? jasne. nei przywiązuję do życia zbyt wielkiej uwagi, w przeciwieństwie do ludzi, którzy mnie otaczają, więc skoro dla nich to takie ważne, to czemu nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Aniss




Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Okolice Szczecina
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:34, 29 Mar 2010    Temat postu:

Tak, też zawsze myślałam, że chcę umrzeć młodo, żeby nikt nigdy nie zobaczył na mojej twarzy zmarszczek. I nie chodzi tu o względy estetyczne, w końcu za jakieś dziesięć lat, może wcześniej, nawet nastolatki będą używały botoksu. Chodzi mi tu raczej o sam efekt. Nikt, kto nie myśli podobnie, nie jest w stanie sobie tego wyobrazić Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

smirek




Dołączył: 27 Mar 2010
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:55, 29 Mar 2010    Temat postu:

ja raczej mam na myśli to, że jestem znudzona życiem, gdyż jest z góry przewidywalne. muszę kłaść się spać, muszę jeść, muszę pić, muszę chodzić do szkoły, muszę wstawać, muszę spotykać z ludźmi i z nimi rozmawiać. takie... z góry wiadome. a reszta, te aspekty, które są jakąś nowością, nie przekonują mnie na tyle, abym zaczęła myśleć, że życie jest ciekawe...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.sprawiedliwe.fora.pl Strona Główna -> Filozofia, trudne tematy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin