www.sprawiedliwe.fora.pl -

Forum www.sprawiedliwe.fora.pl Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
O naszej wierze ogólnie.

Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.sprawiedliwe.fora.pl Strona Główna -> Religia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Krwawa
Oceniająca




Dołączył: 09 Lis 2009
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malbork
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:08, 22 Lis 2009    Temat postu:

Ja też cholernie lubię słuchać o takich rzeczach.
Znaczenia snów sprawdzałaś w jakimś senniku? Ja mam taki, który mówi na podstawie nocnych wizji o tym, w jakim stanie emocjonalnym jest człowiek, co się dzieje w jego życiu itd, itp.

Skoro Cię to interesuje :) - zacznę może od tego, co wzbudziło we mnie najwięcej wątpliwości, tj. śmierć dziadka i okolice tego wydarzenia.
Byłam wtedy w czwartej klasie szkoły podstawowej. Dziadek chorował już od dłuższego czasu (nie wiem nawet do końca, na co) i często bywało, że miał "gorsze stany" - kiedy niewiele brakowało do śmierci. Kiedy nadszedł ten ostatni, najzwyczajniej w świecie czułam, że tym razem nie skończy się to dobrze. Modliłam się do Boga i płakałam, ale nic to nie dało.
W nocy sytuacja wyglądała tak: ojciec pojechał do umierającego dziadka, żeby być z babcią, a matka leżała ze mną w łóżku i mnie przytulała. To było w moim pokoju, na górze piętrowego domu.
Leżymy, leżymy - nagle, około północy, rozlega się donośne walenie w drzwi. Matka zrywa się i biegnie na dół, pewna, że wrócił ojciec. Słyszę, jak otwiera drzwi, a po chwili je zamyka. Wraca do mnie i leżymy dalej. Ale po paru sekundach znowu rozlega się podobne walenie - bardzo nerwowe, wręcz rozpaczliwe. Matka raz jeszcze pobiegła na dół. Otworzyła drzwi i krzyknęła "Grzesiek?!". Tym razem więcej czasu minęło, zanim wróciła. Znów sama. Ojciec wrócił godzinę później z wiadomością, że dziadek zmarł około północy. Bardzo się zdziwił, kiedy matka spytała go, czy walił w drzwi.
I co byś sobie pomyślała? Bo moje wnioski były może i mało racjonalne, ale... nie mogę dojść do żadnych innych ;) Chyba po raz pierwszy zgodziłam się z matką, która uważała, że to właśnie dziadek przyszedł i chciał się pożegnać. Był bardzo ze mną związany - ja z nim zresztą też. Rety, ciarki mnie przechodzą, jak o tym wszystkim myślę.

Jak nie nudzę, mogę opowiedzieć jeszcze o tych dziwnych rzeczach, które działy się później.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Diana
Oceniająca




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: się biorą dzieci?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:41, 22 Lis 2009    Temat postu:

Nie nudzą mnie. I wierzę Ci. Dlaczego? Bo podobnie było ze śmiercią mojej cioci.
Zmarła o godzinie 23, 10 listopada. 11 listopada miała mieć swoje urodziny...
Wiesz, co wtedy się wydarzyło?
Moja ciocia na następny dzień zadzwoniła zapłakana i zapytała, co jest z Danusią (zmarłą), bo w nocy nagle zapaliło się trzy razy światło w korytarzu (moja ciocia za życia zawsze tak robiła, zanim weszła do domu). Moja mama płakała jakaś godzinę, kiedy odebrała wraz z koleżankami swoje okulary (to akurat było rano, w dniu jej śmierci). Wszystkie miały białe bądź żółte ściereczki, a tylko ona, gdy otworzyła etui, znalazła czarną. Wyłączyła telefon. O śmierci dowiedziała się, bo Robert zadzwonił do mnie. Ona już przeczuwała.
U wujka natomiast sam włączył się telewizor, u innej cioci przewróciła się zapalona świeczka... W każdym razie wiele osób dostało znak.
Więc jak tu nie wierzyć???

Opowiedz koniecznie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Krwawa
Oceniająca




Dołączył: 09 Lis 2009
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malbork
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:00, 22 Lis 2009    Temat postu:

Rzeczywiście, trochę za dużo, jak na przypadek. Gdyby to była jedna rzecz - ale przecież było ich więcej. Po takich doświadczeniach naprawdę ciężko jest wypierać się wiary w życie pozagrobowe.

Co do mojej historii, najdziwniejsza rzecz wydarzyła się w drodze na pogrzeb. Byłam jeszcze mała i przestraszona. Prosiłam matkę, by pozwoliła mi nie iść na pogrzeb, albo przynajmniej nie wchodzić do kaplicy, gdzie była trumna, ale ona nie chciała się zgodzić. Mówiła, że dziadek nie byłby zadowolony, gdyby dowiedział się, że jego jedyna wnuczka nie przyszła.
Na cmentarz większość gości jechała samochodami, ale część również autokarem. Ja i moja matka byłyśmy właśnie w owym autokarze.
I wyobraź sobie, że mniej więcej w połowie drogi mieliśmy... wypadek. Pamiętam, że poczułam tylko delikatne szarpnięcie - jakby autobus lekko przyhamował. Zdziwiło mnie, że wokół wybuchło poruszenie. Okazało się, że autokar na skrzyżowaniu stuknął się z jakimś samochodem. Co ciekawe, wszyscy prócz mnie wyraźnie odczuli zderzenie. Na szczęście nikomu nic się nie stało... z wyjątkiem ciotki, za którą dziadek nigdy nie przepadał (uderzyła się dość mocno w głowę). Zbieg okoliczności?
Jakby tego było mało, zanim przysłali nam autobus zastępczy, minęło jakieś dwadzieścia minut i gdy dojechaliśmy na cmentarz, a matka siłą zaciągnęła mnie do kaplicy, trumna była już zamknięta i gotowa do wyniesienia.

I sama nie wiem, co powinnam o tym myśleć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krwawa dnia Nie 15:03, 22 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Diana
Oceniająca




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: się biorą dzieci?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:59, 22 Lis 2009    Temat postu:

To taka nauczka na przyszłość- jak będziesz lubiany, to nic ci się nie stanie:)
To dziwne, ale ja w całym swoim szesnastoletnim życiu, tylko raz byłam an pogrzebie (a rodzina duża przecież, trochę ludzi już poumierało). Na dodatek był to pogrzeb mojej sąsiadki, której niespodziewanie popękały żyły. Pamiętam ja do dziś- jej ciepły uśmiech, to, że bardzo lubiła dzieci i nieraz zapraszała mnie i Bartka (mojego przyjaciela z dzieciństwa) na herbatkę. Zawsze częstowała taką pyszna szarlotką... Miałam dziewięć lat. Pamiętam, jak długo prosiłam mamę, by pozwoliła mi iść na ten pogrzeb, ale ona nie chciała. Uważała, że jestem za mała i będę miała potem koszmary.
Szkoda, że nie wiedziała, że ja od przedszkola potajemnie oglądam horrory i moje ukochane ,,Nie do wiary":D
W każdym razie, zawsze, jak ktoś umierał, to w mojej rodzinie zdarzały się podobne przypadki.
Opowiem jeszcze jedna, sensacyjną historię.
Moja zmarłą ciocia pochowała dwie córki. Jedna nie przeżyła porodu, a druga żyła kilka dni. Ta druga nazywała się Natalka. Ciocia bardzo rozpaczała po jej śmierci. codziennie płakała, nikt nie był w stanie ją pocieszyć (bądź co bądź- pochowała drugą córkę). Jakiś miesiąc po pogrzebie, dzień w dzień cioci śniła się Natalka. Była większa i siedziała na kamieniu, wokół którego pełno było wody. W oddali bawiły się wesoło dzieci.
Moja ciocia zupełnie nie wiedziała, co ten sen oznacza. Oczywiście rano płakała jeszcze bardziej.
Aż w końcu Natalka przemówiła. Ciocia nie usłyszała jej słów. Podeszłą więc do niej bliżej Zauważyła, że dziewczynka jest przeraźliwie smutna. ,,Dlaczego jesteś taka smutna? Czemu nie idziesz bawić się z dziećmi, tylko siedzisz tutaj?" zapytała. Natalka popatrzyła jeszcze smutniej i rzekła: ,,Mamo, to ty mi nie pozwalasz iść. Popatrz, tutaj jest tyle wody! Nie mogę się wydostać!". Tego dnia moja ciocia płakała po raz ostatni. Kilka dni później śniła, że Natalka bawi się z dziećmi i jest szczęśliwa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Krwawa
Oceniająca




Dołączył: 09 Lis 2009
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malbork
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:26, 22 Lis 2009    Temat postu:

Kurczę - niesamowite, aż brak mi słów. Ja chyba też nie mogłabym zaznać spokoju wiedząc, że ktoś mi bliski tak bardzo za mną rozpacza.
Ja właściwie również byłam tylko na jednym pogrzebie, bo z mojej najbliższej rodziny dotąd zmarł jedynie dziadek.

Jeśli już przy tych tematach jesteśmy, to mam jeszcze historię dotyczącą mojej matki.
Kiedy była w liceum, ona i jej dwa lata starsza siostra (moja ciocia) zaprosiły do domu kilku znajomych. Postanowili wywoływać duchy. Przygotowali planszę z literami alfabetu oraz słowami "tak", "nie", "nie będę rozmawiać" (tego typu rzeczy) i talerzyk ze strzałką do wskazywania.
Na początku w ogóle nie wiedzieli, jak się do tego zabrać, więc wymówili parę formułek typu "duchu, przybądź tu" - i próbują zadawać różne pytania, kładąc ręce na talerzyku. Bezskutecznie - naczynie ani drgnie. W końcu ciotka mówi: "duchu, jeśli tu jesteś, niech ta półka spadnie" - wskazuje na półkę z książkami naprzeciw łóżka. Ale nic się nie stało.
Ktoś rzucił pomysł, żeby spróbować przywołać kogoś konkretnego. Nie wiedzieli, kogo, no to jakaś dziewczyna palnęła nazwisko pierwszego lepszego poety. Nie powiem w tej chwili, jakiego, ale matka będzie wiedziała. Wiem tylko, że pochodził z Niemiec.
Wszyscy położyli ręce na talerzyku i zaczęli wymawiać formułki. W końcu ktoś zapytał: "jesteś tu, duchu?"
Przez moment nic się nie działo, potem talerzyk przesunął się na "tak".
Ale oni nie dowierzali, byli przekonani, że któreś z nich robi sobie jaja i ten talerzyk przesuwa. Moja matka, żeby to sprawdzić, poprosiła, by duch podał dzień swojej śmierci.
I talerzyk zaczyna się przesuwać: D, I, E, N...
Nic spójnego z tego nie wynika, więc zaczynają się śmiać, ale talerzyk przesuwa się dalej: ...S, T, A, G. Dienstag - po niemiecku wtorek.
Przerażeni biegną do encyklopedii, sprawdzają datę śmierci pisarza/poety, a potem obliczają, na jaki dzień wypadała. Oczywiście okazało się, że to wtorek.
Wrócili do planszy i zaczęli się modlić, żeby odwołać ducha. I na tym poprzestali.
Kiedy znajomi sobie poszli, matka i ciocia położyły się spać. W środku nocy obie się budzą, nie bardzo wiedząc, dlaczego. Któraś zapala światło, rozglądają się, patrzą - półka leży na podłodze. Po chwili wbiega babcia, pytając, co to był za huk.
Nie wiem, ile w tym prawdy, bo z czasem mogło się coś im pomieszać, ale zarówno matka, jak i ciocia opowiadają o tych zdarzeniach bardzo podobnie - a babcia nadal pamięta huk. Ziarno prawdy musi w tym być. I dlatego właśnie nigdy nie będę wywoływać duchów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krwawa dnia Nie 16:30, 22 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Aniss




Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Okolice Szczecina
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:34, 25 Lis 2009    Temat postu:

Religia? Wierzę tak trochę dziwnie, jak na mój wiek przystało. Chodzę do kościoła i wtedy czuję, że chcę się w całości poświęcić wierze, zostać zakonnicą... Ale godzinę później nie potrafię nawet myśleć, jak mogłam dać się tak "oszukać". Zawsze wtedy mam chwile słabości, od dawna w pokoju nie mam niczego związanego z Bogiem, nawet różaniec trzymam w komodzie rodziców.

Co do duchów - wierzę.
W wakacje zginął mój przyjaciel. Może słyszałyście o tym, zginął przysypany ziemią w okolicach Szczecina. Otóż miesiąc później przyśnił mi się. Spałam wtedy z matką w łóżku, bo bardzo źle się czułam i chciała mieć na mnie oko, gdyby coś się działo. W każdym razie przyśnił mi się i chwilę rozmawialiśmy. Mówił, że smutno mu beze mnie, wyciągnął rękę i spytał, czy zostanę z nim. Zawachałam się, wyciągnęłam rękę, ale oparłam mu tylko na ramieniu i powiedziałam, że może innym razem, że kiedyś jeszcze się spotkamy. Obudziłam się, a mama potrząsała mną, potem mówiła, że omal się nie udusiłam, a na twarzy wyszły mi żyły. Rano spytała się mnie, dlaczego wyciągałam rękę, opowiedziałam jej sen.

Czasami mam też przebłyski myśli, że kiedyś już coś widziałam. Potrafię wtedy przewidzieć pukanie do drzwi czy dzwonek telefonu, a nawet piosenkę, która za chwilę ma grać w radiu. Czy to przypadek?

Jeszcze jedna historia. W domu mojej cioci straszy. Kuzynka kilka tygodni temu miała sama nocować w domu, bo rodzice mieli na nockę, a brat na wyjeździe. W nocy zaczęło się włączać i wyłączać światło, radio i telewizja. Poczuła, jak ktoś ciągnie ją za kostkę, psy na tarasie zaczęły szczekać, a w jej pokoju nikogo nie było... Innym razem jej ojciec wchodził z workiem na plecach na strych. Ich schody są betonowe, dosyć wąskie i niskie, nie mają poręczy. Pewnego dnia, właśnie z tym workiem, ktoś ciągnął go w dół. Worek był lekki, ale on nie mógł się ruszyć. Ciągnął i ciągnął, ale nikt nie puszczał. W końcu odwrócił się i dalej ciągnął, nieźle wystraszony, ale wtedy w duchy jeszcze nie wierzył. Puścił worek, który spokojnie zaczął turlać się po stopniach. Po chwili wójek wniósł worek na strych bez żadnego wysiłku. A w tym worku było pełno jakichś starych butów, które kiedyś miał oddać do PCK. Tylko, że wcześniej nie było w środku dziwnej, różowej sznurówki, która sobie spokojnie leżała na wierzchu worka. Później okazało się, że to sznurówka, którą zgubiła inna ciocia ze trzy lata wcześniej...

Ogólnie ich dom powstał na działce, gdzie stały kiedyś chata. Spaliła się ona wraz ze schorowaną matką i trzema synami. Czy to nie dziwne, że gdy tylko ktoś zostaje sam, nie ważne, czy jedna osoba poszła po bułki, a druga na chwilę do koleżanki, zawsze coś się dzieje. I niech mi nikt nie mówi, że duchy nie istnieją.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Krwawa
Oceniająca




Dołączył: 09 Lis 2009
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malbork
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:58, 26 Lis 2009    Temat postu:

Jak ja się cieszę, że mój dom nie jest nawiedzony ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Aniss




Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Okolice Szczecina
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:08, 27 Lis 2009    Temat postu:

A ja zawsze chciałam sama mieszkać w nawiedzonym zamku, nie wiem, czemu. Od małego zajmowały mnie duchy:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Diana
Oceniająca




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: się biorą dzieci?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:43, 27 Lis 2009    Temat postu:

Aniss... Zjawisko, o którym opowiadałaś, nazywa się Deja-vu. Ja coś takiego mam codziennie. Kiedyś, gdy nocowałam u koleżanki (czyli usnęłyśmy około ósmej rano), obudziłam się tuż po dziesiątej. Przez chwilę myślałam, jak tu tak taktownie ją obudzić, kiedy nagle przeczułam, że nie będę musiała, bo przecież zaraz telefon zadzwoni. I co się stało? Telefon faktycznie zadzwonił.
Nieraz potrafię odpowiedzieć na pytanie koleżanki, zanim jeszcze je zada, gdyż mam deja-vu i wiem, co dokładnie chce powiedzieć. Na początku nieco mnie to przerażało, ale teraz już się przyzwyczaiłam. Odnoszę wrażenie, że jestem małą czarownicą:D
Kiedyś cyganka na ulicy mi powiedziała, że mam wielką moc. Chyba wiem, o co jej chodziło.
Na biologii rozmawialiśmy dzisiaj o wróżbach i takich tam. Dużo rzeczy, dziwnych rzeczy, na temat samej siebie, sobie wtedy przypomniałam.
Eh, rodzinne są nasze kontakty z parapsychologią:D
PS. Kto mi pomoże wypędzić mamę z domu? Chcę znów być sama na weekend!
PPS. Dłuuugo milczałam. Mam wyjaśnienie- brak internetu. Uroki wsi... Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Krwawa
Oceniająca




Dołączył: 09 Lis 2009
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malbork
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:55, 28 Lis 2009    Temat postu:

Ja też czasem miewam deja vu, niezbyt często, ale miewam. Ostatni raz doświadczyłam tego w trzeciej klasie gimnazjum. Na przerwie przed wos-em po prostu wiedziałam, że zostanę spytana, chociaż z racjonalnego punktu widzenia nie miałam do tego prawa - nie było nic, co mogłoby na to wskazywać, bo oceny miałam bez zarzutu, a zaległości żadnych. No i babka prawie nigdy nikogo nie pytała. Ot, przeczucie. Niektórzy zwą to kobiecą intuicją.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krwawa dnia Sob 0:58, 28 Lis 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Diana
Oceniająca




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: się biorą dzieci?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:02, 28 Lis 2009    Temat postu:

Ja tak mam naprawdę często, jak już wspominałam. Zależy, kto na ile ma rozwiniętą intuicję i czy często z niej korzysta, jak ja:D
A bawiłyście się kiedyś w czary? Tak mnie to ciekawi. Jak już robiłyście czary-mary, to co dokładnie?Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Krwawa
Oceniająca




Dołączył: 09 Lis 2009
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malbork
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:24, 28 Lis 2009    Temat postu:

Pomijając wróżby andrzejkowe - Tarot. Właściwie nadal czasem sobie stawiam, ponieważ uważam, że coś w tym jest. Pasjonujące zajęcie, grożące rzekomo opętaniem przez Szatana. Ale na to jest już chyba za późno :)
A Ty?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Krwawa dnia Sob 16:25, 28 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Diana
Oceniająca




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: się biorą dzieci?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:24, 28 Lis 2009    Temat postu:

Wróżby, oczywiście. Tarot nie- nie mam ani kart, ani pojęcia, jak się go stawia.
Ponadto czasem stosuję małe czary-mary na wrogów i nie tylko- na noc wkładam białe skarpetki.
Gwarantuję, że działa. Osoba, o której pomyślę, nie śpi całą noc! <cieszy się>
I teraz szukam jakiś sensownych czarów, ale nie żałosnych, miłosnych, tylko coś bardziej... zaawansowanego. Może voodoo?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Aniss




Dołączył: 16 Lis 2009
Posty: 447
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Okolice Szczecina
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:47, 30 Lis 2009    Temat postu:

Ja raczej nie czaruję, czasami tylko jak się spojrzę...
No to wam wytłumaczę. Moje oczy są koloru piwnego, który bardzo przypomina żółty. Jak byłam mała, to lubiliśmie się bawić, że jestem wampirem czy coś, a teraz ostatnio jestem taka podminowana, że jak tylko ktoś zobaczy, że mrużę oczy i patrzę się z ukosa, to zaraz się ucisza <juppi!>
A niedawno zaczęłam robić jednej babie coś na wzór "ksks", tak syczeć i ona nagle zaczęła na mnie wrzeszczeć, że nie da się zastraszyć. No, i oczywiście znajomi mówią, że to przez te oczy, a nie "ksks"Smile

A voodoo uważam za coś wielce interesującego i nie raz pomocnego, na przykład przez klasówką z matmy:) Ale tak na serio, to fajnie byłoby mieć nad kimś tak wielką władzę, prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Diana
Oceniająca




Dołączył: 19 Lis 2009
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: się biorą dzieci?
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:03, 30 Lis 2009    Temat postu:

Ja to dopiero mam dziwne oczy.
Wbrew pozorom normalne, piwne. Jak się przyjrzysz bliżej, zobaczysz, że wcale takie nie są. Wokół źrenic- piwnożółte, a całą reszta szarozielona. Geny mamy i taty:)
Czasami moje oczy są ciemnopiwne, albo nawet całkiem czarne.
Wszyscy mówią, że są w pewien sposób... wiedźmowe:)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.sprawiedliwe.fora.pl Strona Główna -> Religia Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 2 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin